Jak obecnie wygląda sytuacja chorych na wczesnego raka piersi? Czy nasz system ochrony zdrowia zaspokaja wszystkie ich potrzeby? Według prof. Jacka Jassema tych niezaspokojonych potrzeb nie ma wiele. Jednak gdyby zostały zrealizowane, można by bardziej spersonalizować terapię.
Wczesny rak piersi – to określenie dla osób nie będących onkologami bywa mylące. Mogą myśleć, że chodzi o malutki guzek. Tymczasem o wczesnym raku piersi mówimy wtedy, gdy jest on ograniczony do piersi i węzłów chłonnych. Jeśli gdzieś są przerzuty, choćby jeden, jest to rak rozsiany. Jedną i drugą chorobę aktywnie się leczy. Zaawansowany, czyli rozsiany rak piersi, coraz bardziej staje się chorobą przewlekłą, czyli taką, z którą żyje się latami – wyjaśnił prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, prezes Polskiej Ligi Walki z Rakiem, podczas kongresu Patient Empowerment 2025.
5-letnie przeżycie nie gwarantuje ostatecznego sukcesu
Jak podkreślił ekspert, we wczesnym raku piersi możliwe są różne sytuacje kliniczne. Jeśli guzek jest mały, nie stwierdza się przerzutów do węzłów chłonnych, do tego jest to typ mało agresywny, wtedy rokowania są bardzo dobre. W najwcześniejszym, pierwszym stadium choroby, odsetek pacjentek, które przeżywają 5 lat wynosi 98-100 proc. W stadium II, czyli takim, w którym mogą już występować przerzuty do węzłów chłonnych, ten odsetek wciąż jest wysoki i wynosi ok. 90 proc. Wśród chorych na wczesnego raka piersi są też panie z wysokim ryzykiem. Są to na przykład chore mające trójujemnego raka piersi, który jest podtypem bardzo agresywnym.
Medycyna posługuje się tzw. wskaźnikami przeżyć. Wskazuje on, jaki procent pacjentów z rozpoznaną chorobą nowotworową przeżywa 5 lat od postawienia rozpoznania. W raku piersi ten 5-letni wskaźnik niezupełnie odzwierciedla rzeczywistą sytuację. Na przykład w trójujemnym raku po 5 latach nawroty właściwie się nie zdarzają. Ten nowotwór ma pik krótko po leczeniu pierwotnym. Później ryzyko maleje i w zasadzie utrzymuje się na stałym, już bardzo niskim poziomie. Z kolei w raku hormonowrażliwy, który jest mniej agresywny, ryzyko wznowy utrzymuje się czasem dekadami. Ono bardzo wolno spada i widzimy nawroty na przykład po 20 czy nawet więcej latach. Czyli 5-letnie przeżycie nie gwarantuje ostatecznego sukcesu – powiedział prof. Jassem.
Z tego powodu lekarze muszą zrobić wszystko, co możliwe, żeby tych późnych nawrotów nie było. Taką możliwością jest wydłużenie hormonoterapii. Na początku stosowaliśmy ją przez 2-3 lata, później złotym standardem była 5-letnia hormonoterapia. Teraz w niektórych grupach kontynuujemy to leczenie przez 10 lat. Hormonoterapia jest akceptowana przez pacjentki – przyjmują najczęściej jedną tabletkę dziennie, praktycznie nie obserwujemy jakiejś specjalnej toksyczności. Takie postępowanie przekłada się na lepsze wyniki leczenia – podkreślił ekspert.
Prof. Jacek Jassem zauważył, że dostęp do technologii medycznych, przede wszystkim nowych leków, bardzo się poprawił w Polsce przez ostatnie lata. Właściwie niewiele odstajemy od bogatych krajów Europy. Jeśli chodzi o niezaspokojone potrzeby, to nie ma ich wiele. Brakuje nam refundacji jednego z inhibitorów CDK4-6. Leki z tej grupy nieco poprawiają rokowanie we wczesnym hormonozależnym raku piersi. I druga rzecz, to testy wielogenowe – stwierdził prof. Jassem.
Jakich informacji dostarczają testy wielogenowe?
Nawet do 85 proc. pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Testy wielogenowe pozwalają przewidzieć przebieg choroby, rokowanie i odpowiedź na leczenie. Obecnie dostępne są wyłącznie komercyjnie. Mają wartość prognostyczną – pokazują, jakie jest rokowanie. Jeden z nich – Oncotype DX – ma dodatkowo wartość predykcyjną, czyli pozwala na ocenę, czy pacjentka odniesie korzyści kliniczne z konkretnej terapii. Dzięki temu testowi można stwierdzić, które pacjentki mogą bezpiecznie odstąpić od chemioterapii, ale również, u których oprócz hormonoterapii niezbędna jest chemioterapię.Test ten umożliwia zaplanowanie optymalnego leczenia oraz ocenę prawdopodobieństwa nawrotu choroby u chorych z wczesnym hormonozależnym HER2-ujemnym rakiem piersi.
Z badania ankietowego przeprowadzonego dla celów raportu „Perspektywa pacjentek w leczeniu raka piersi w Polsce” wynika, że 2/3 chorych nawet nie wie o możliwości wykonania testu wielogenowego przed przystąpieniem do chemioterapii. Nie są o tej możliwości informowane, bo te testy nie są finansowane ze środków publicznych. Jednocześnie badanie pokazuje, że aż 93 proc. respondentek skorzystałoby z nich, gdyby były bezpłatne.
Badania wielogenowe to standard diagnostyczny w raku piersi w Europie. Testy te analizują ryzyko nawrotu choroby i określają sposób leczenia farmakologicznego, pokazując realne korzyści z użycia chemioterapii – powiedziała Magdalena Kardynał, prezes Fundacji OmeaLife. Testy wielogenowe są refundowane m.in. w: Niemczech, Francji, Włoszech, Holandii, Belgii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii.
Magdalena Kardynał stwierdziła, że do tej pory nie było zabiegów o refundację testów wielogenowych, ponieważ klinicyści przez wiele lat nie mieli cząsteczek terapeutycznych, którymi mogliby leczyć pacjentki z intencją wyleczenia. W ostatnim czasie to się zmieniło.
Bardzo byśmy chcieli, skoro już pacjentki z rakiem piersi mają zapewniony szeroki dostęp do nowoczesnych terapii, aby miały również możliwość spersonalizowanej diagnostyki. Oczywiście bardzo ważna będzie edukacja – komu taki test można zaproponować. Przy czym lekarz prowadzący powinien mieć ostatnie zdanie w podejmowaniu decyzji, u której pacjentki można odstąpić od chemioterapii, a u której jest ona niezbędna. Teraz, kiedy pacjentki finansują sobie w warunkach komercyjnych test wielogenowy, same podejmują decyzje, które nie zawsze są trafne i poparte odpowiednią wiedzą – podkreśliła prezes Fundacji OmeaLife.

Abemacyklib dostępny dla chorych z dużym ryzykiem nawrotu raka piersi WIDEO
Zostaw odpowiedź